22 marca 2012

Gulasz szegedyński - Segedínský guláš

Jeden z  moich ulubionych gulaszy. Pewnie dlatego, że z kapustą kiszoną, a to moja miłość od podstawówki.
Jako dzieciak zamiast po drożdżówkę, biegałem na długiej przerwie do warzywniaka po kapustę kiszoną. "Przez łańcuchy" oczywiście - taki mały "hardcorowiec" ze mnie był ;-)
No i kapusta była wtedy sprzedawana w papierowych torebkach. Więc zanim się wróciło do klasy to szary papier już przeciekał. Chociaż nie!!!! Zanim się wróciło do szkoły to chmara "sępów" już wyjadała kapustę, więc torebka nie zdążyła rozmięknąć :-)
Danie bardzo znane w Czechach i Austrii. Paradoksalnie mniej na Węgrzech, bo mimo nazwy, w miejscowości Szeged, nie maja o nim pojęcia. Powstało podobno w Budapeszcie, ale rozprzestrzeniło się na ziemiach gdzie panowała CK kuchnia... Ave Kaiser :-)
Pierwszy raz jadłem ten gulasz jako dzieciak, w Libercu. Potem jako nastolatek... w Libercu. Następnie jako student... w Jičínie (ha, nie w Libercu :->). A teraz Wy możecie zjeść u Was w domach :-)

Gulasz podawać z czeskimi knedlami lub szpeclami.


Gulasz szegedyński


Składniki (2-3 porcje):


  • 300 g łopatki wieprzowej
  • 250 g dobrej kapusty kiszonej (ja lubię kiszoną w białym winie)
  • 1 średnia cebula
  • 1 ząbek czosnku
  • 750 ml bulionu wołowego
  • 1 czerwona papryka
  • 3 łyżeczki koncentratu pomidorowego
  • 2 łyżeczki słodkiej papryki (mielonej)
  • 1 łyżeczka mielonego kminku
  • sól, pieprz - do smaku
  • kilka łyżek gęstej śmietany - do podania
  • smalec lub olej - do smażenia
Łopatkę pokroić w średnią kostkę i obsmażyć na gorącym tłuszczu. Wyciągnąć z patelni (garnka) kawałki mięsa na talerz.
Cebulę i paprykę pokroić w średnią kostkę, czosnek rozgnieść. W naczyniu w którym smażone było mięso (na tym samym tłuszczu) zeszklić cebulę, dodać czosnek oraz paprykę i krótko poddusić. Dodac paprykę w proszku, przecier pomidorowy, chwilkę podsmażyć i zalać bulionem. Po zagotowaniu dołożyć do garnka podsmażone mięso, dodać kminek, pieprz i dusić na małym ogniu 45 minut. Po tym czasie dodać kapustę kiszoną i dusić całość do momentu aż mięso i kapusta będą miękkie (ok. 30 minut).
Gdy gulasz jest gotowy doprawić go ewentualnie solą i zagęścić (gdy tego wymaga). Sos można zagęścić masłem podsmażonym chwilkę z mąką, mąką kukurydzianą, skrobią ziemniaczaną lub małym surowym startym ziemniakiem.
Smacznego :-)
PS. Najlepiej, jak każdy gulasz, przygotować go dzień wcześniej, a w dniu podania tylko odgrzać i ewentualnie doprawić. 


Gulasz szegedyński


8 komentarzy:

  1. A wiesz, że ja też kupowałam kapustę kiszoną jak byłam w szkole - zawsze wolałam takie konkretne smaki od słodyczy :) Fajnie, że przybliżyłeś nam tę potrawę, bo ja nazwę słyszałam nie raz, ale do tej pory nie wiedziałam "z czym to się je". Na pewno zrobię u siebie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kapusta kiszona to moja miłość, ale w szkole jednak zawsze wybierałam słodkie drożdżówki. Mam teraz poważny problem egzystencjalny - czy bardziej lubię kapustę kiszoną czy kruszonkę :)

      Usuń
    2. Oj, to naprawdę "straszliwie" poważny problem ;-) Mam nadzieję, że sobie z nim poradzisz :-)
      Ja w podstawówce wybierałem kapustę, w średniej szkole już byłem klientem cukierni, a na studiach... A to już nieważne ;-)

      Usuń
    3. Polecam, bo na pewno smak gulaszu jest nieziemski, szczególnie dla miłośników kapuścianych aromatów :-)
      No i koniecznie z knedlami ;-)

      Usuń
  2. Ja wprawdzie za kapusta nie przepadam, za to moj Mezczyzna za nia szaleje. Jestem pewna, ze ten gulasz by mu zasmakowal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzeba zrobić swojemu Mężczyźnie :-) Koniecznie!
      Może Tobie też kiedyś kapusta posmakuje. Ja do wielu rzeczy przekonywałem się dość długo, teraz nie wyobrażam sobie bez nich życia w kuchni :-)

      Usuń
  3. Ja kapuchę bardzo lubię, a w takim gulaszu jeszcze nie jadłam...ja największa fazę kapuścianą miałam w szkole średniej i potrafiłam zjeść olbrzymie ilości w tysiące sposobów... ;) A na studiach to się na tequillę przerzuciłam ;))
    Muszę spróbować ten gulasz, bo wygląda rewelacyjnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach... Agawa ;-)
      Jak sobie przypominam to na studiach na pewno coś jadłem, tylko nie przypominam sobie co :-) Ale tequilę pamiętam. Znakomity dodatek do zdrowych cytryn ;-)

      Usuń

Witam na moim blogu :-)
Dziękuję za pozostawienie Twojej opinii. W miarę możliwości odpowiem na każdy (podpisany imieniem lub nickiem) komentarz...